Od razy na wstępie mówię, że t historia nie jest związana z One Direction tylko jest to fragment z mojego życia.
Jestem Kasia, mam 15 lat... rodzinę, marzenia, przyjaciół itp.
Zazwyczaj się uśmiecham, wydaje się być szczęśliwa, ale to tylko pozory.
Tak naprawdę strasznie przeżywam smutne chwile, ranią mnie słowa i
osoby, które je wypowiadają.
W grudniu pojechałam na wycieczkę. Zielona szkoła z przyjaciółkami,
myślałam, że będzie super, i tak rzeczywiście było. Poznałam tam nowych
ludzi, a w tym Konrada. Myślicie, że będzie to historia miłosna? Macie
racje, lecz nie skończy się szczęśliwie, a już na pewno nie dla mnie.
Więc poznałam nowego kolegę Konrada z którym świetnie się dogadywałam,
lecz wycieczka się skończyła, bałam się co się stanie. Konrad załatwił
sobie mój numer telefonu i dalej utrzymywaliśmy kontakt. A, nie dodałam,
że byliśmy w tym samym wieku. więc Konrad odprowadzał mnie po szkole,
troszczył się o mnie, tęsknił za mną. To było to uczucie, którego mi
brakowało. Spędziliśmy ze sobą mnóstwo czasu a jeżeli nie byliśmy koło
siebie to ciągle do siebie pisaliśmy. Nie byliśmy parą ale czułam, że
ten moment niedługo nadejdzie. Kondi (Bo tak go nazywałam) jednak nie
był aniołkiem i lubił przyjarać i nawalić się, robił to regularnie,
nawet jak byłam przy nim i dawał mi "spróbować". Pamiętam, że był
czwartek, dzień przed świętem trzech króli więc mieliśmy wolne od szkoły
w piątek. W czwartek wyszliśmy się "poszlajać" po mieście, w sumie to
padało więc siedzieliśmy w klatce schodowej i rozmawialiśmy, robiło się
późno a na mnie był czas bo nie mieszkaliśmy w jednej miejscowości,
Kondi odprowadził mnie i pożegnaliśmy się.
W piątek się nie widzieliśmy lecz ciągle do siebie pisaliśmy, cały dzień
i noc. W sobotę Konrad nie napisał, myślałam, że po prostu się nawalił i
nie dał rady a w niedziele przespał dlatego też nie napisał. W
poniedziałek i wtorek nie było go w szkole, zaczęłam się martwić. W
środę byłam w szkole tylko pare lekcji bo poszłam grać na gitarze
niepełnosprawnym. Gdy wracaliśmy całą grupą zobaczyłam go, uciekał z
lekcji i szedł do domu, widział mnie ale poszedł. W czwartek nie dałam
rady, tęskniłam i napisałam sms bo znowu go nie było w szkole. Więc
napisałam co się stało, a on odpisał, że nic więc wytłumaczyłam mu, że
się martwię i tęsknie lecz on odpowiedział tylko, że to miło, a to
przecież nie było w jego stylu. Następny dzień znów był cichy, może to i
lepiej. W piątek byłam u przyjaciela, przeglądaliśmy fejsa gry
natrafiliśmy na post, że mój Kondziu jest w związku z o rok starszą
Agatą. Zatkało mnie, wyszłam z domu Łukasza (mój przyjaciel) i poszłam
do siebie, do pokoju. Takie coś spotkało mnie pierwszy raz a bolało jak
cholera. Widziałam jak ludzie się tną, by sobie ulżyć. Chciałam się
wyładować, dać upust emocjom. Pobiegłam do garażu, chwyciłam żyletkę,
wróciłam do pokoju, usiadłam na podłodze. Długo się zastanawiałam, ale
nie żałuje, wtopiłam ostrze w nadgarstek, wolałam czuć ból niż słyszeć
ten szum w głowie i czuć tą wściekłość. Na drugi dzień powtórzyłam
cięcie. Na trzeci dzień usiadłam na fotelu i chciałam dać upust emocjom
we mnie, zanurzyłam żyletkę głębiej niż kiedykolwiek, za głęboko.
poczułam, że odlatuje, przestraszyłam się.
Wróciłam, obudziłam się w sporej kałuży krwi, założyłam gazę i
przykryłam frotką by nikt nie widział ran, nie widział, że cierpię, że
jestem słaba. Przestraszyłam się i więcej nie sięgnęłam po żyletkę.
Gdy poszłam do szkoły nie wiedziałam co mam robić za każdym razem gdy go
widziałam, więc go unikałam a jeżeli już był w pobliżu pokazywałam, że
jest mi obojętni, ale tak nie było. Dwa tygodnie później Kondi zerwał z
Agatą, w sumie to się nie dziwię bo jakoś nie okazywali sobie uczuć, po
prosu ię mijali. Miesiąc później Kondi miał następną. Często widziałam
go na mieście gdy szłam na dodatkowe zajęcia ale nigdy z dziewczyną,
zawsze z kumplami.
Minęło pół roku od kiedy się pokłóciliśmy czy nie wiem jak to
określić.Mamy koniec czerwca, nadchodziły wakacje, miałam nadzieje
poznać kogoś nowego bo Konrad był mi już obojętny.
Znalazłam sobie z przyjaciółką Olą prace na wakacje, łuskałyśmy bób u
mojego wujka. Pewnego dnia w pracy przyszedł do mnie sms, dy zobaczyłam,
że jego nadawcą jest Konrad przeraziłam się.
Ko: Hej.
Nic mu nie odpisałam i nie dla tego, że moje konto było puste ale nie
chciałam z nim gadać. Po pięciu minutach dostałam następnego sms-a od
niego.
Ko: Mam do ciebie sprawę :p
Znów go zlałam, ale pisał znowu.
Ko: Odezwiesz się do mnie?
Pożyczyłam od Oli telefon i odpisałam.
Ka: Co znowu ode mnie chcesz? Pisz na mój numer.
Ko: Napisz jak będziesz miała coś na kącie bo chce porozmawiać tylko z tobą.
Gdy przyjechałam do domu poszłam do sklepu i kupiłam doładowanie, napisałam do niego.
Ka: Co chciałeś?
Ko: Będziesz w sierpniu w domu? ;)
Ka: Tak ale po co ci to?
Ko: Dobra, widzę, że zawracam ci dupe. Jak będziesz chciała za mną pogadać to napisz.
Ka: Aha. Dzięki za info. Na pewno nie skorzystam.
Totalnie nie wiedziałam czego on ode mnie chce.
Ko: Przepraszam. Chcę się z tobą spotkać.
Ka: Sorry ale ja nie mam takiej potrzeby.
Ko: Chce ci tylko wytłumaczyć.
Ka: Co, że zlałeś mnie? Że znalazłeś sobie lepszą dupe? Nie dzięki nie chce tego słuchać.
Ko: Przepraszam.
Jakieś 2 tygodnie później Kondi pisał do mnie na fb, nie wiem czemu z
nim w ogóle gadałam, ale byłam dla niego chamska i mówiłam co myślę, ale
rozmawiałam jak gdyby nic się nie stało. Znowu był uroczy. Pisałam z
nim i kolegą Krzyśkiem. Krzysiek zapytał się mnie czy coś dla mnie
znaczy. Nie, nie znaczył, nawet za bardzo go nie lubiłam. Zapytałam
Kondiego jak by to napisał, a on powiedział, że to załatwi, napisał do
Krzyśka, że ma się ode mnie odwalić, bo jestem jego ale żeby się na mnie
nie obrażał. Kondi dostał za to ale też mnie rozbawił. Rozmawialiśmy
jeszcze parę razy i kontakt znowu się urwał, ale to nic bo wiem, że nic
do niego nie czuję.
Zbliżał się ok szkolny więc wiedziałam ,że muszę męczyć się jeszcze
jeden rok i mijać się z nim na korytarzu. Na rozpoczęcie roku wystroiłam
się, obrałam taktykę pt. "Patrz co mogłeś mieć ty cioto" czyli ubrałam
się seksownie (Obcisła spódniczkę z bershki, bluzka ze stradivariusa
wiązana na supełek na dole i trampki białe niskie converse).
Teraz Kondi do mnie pisze a ja mam go w dupie. Właśnie przez niego nie chce mieć na razie chłopaka.
Ps. No i mam jeszcze oprócz tego 4 chłopaków ( Zayn, Louis, Niall i
Liam) i jednego męża Harrego, dzięki nim jestem całkowicie spełniona.
*.*
Jakoś nie jestem zachwycona tym opowiadaniem, może dla tego, że to
prawda. Troche mnie to rozbawiło bo widzę jak się zmieniłam, ja i moje
podejście do życia i chłopaków. Zostawcie mi jakieś komentarze albo coś
miłego ^.^. Dzięki jeśli wytrwaliście i przeczytaliście do końca.