niedziela, 23 września 2012

Chwila z mojego życia


Od razy na wstępie mówię, że t historia nie jest związana z One Direction tylko jest to fragment z mojego życia.
Jestem Kasia, mam 15 lat... rodzinę, marzenia, przyjaciół itp. 
Zazwyczaj się uśmiecham, wydaje się być szczęśliwa, ale to tylko pozory. Tak naprawdę strasznie przeżywam smutne chwile, ranią mnie słowa i osoby, które je wypowiadają. 
W grudniu pojechałam na wycieczkę. Zielona szkoła z przyjaciółkami, myślałam, że będzie super, i tak rzeczywiście było. Poznałam tam nowych ludzi, a w tym Konrada. Myślicie, że będzie to historia miłosna? Macie racje, lecz nie skończy się szczęśliwie, a już na pewno nie dla mnie. Więc poznałam nowego kolegę Konrada z którym świetnie się dogadywałam, lecz wycieczka się skończyła, bałam się co się stanie. Konrad załatwił sobie mój numer telefonu i dalej utrzymywaliśmy kontakt. A, nie dodałam, że byliśmy w tym samym wieku. więc Konrad odprowadzał mnie po szkole, troszczył się o mnie, tęsknił za mną. To było to uczucie, którego mi brakowało. Spędziliśmy ze sobą mnóstwo czasu a jeżeli nie byliśmy koło siebie to ciągle do siebie pisaliśmy. Nie byliśmy parą ale czułam, że ten moment niedługo nadejdzie. Kondi (Bo tak go nazywałam) jednak nie był aniołkiem i lubił przyjarać i nawalić się, robił to regularnie, nawet jak byłam przy nim i dawał mi "spróbować". Pamiętam, że był czwartek, dzień przed świętem trzech króli więc mieliśmy wolne od szkoły w piątek. W czwartek wyszliśmy się "poszlajać" po mieście, w sumie to padało więc siedzieliśmy w klatce schodowej i rozmawialiśmy, robiło się późno a na mnie był czas bo nie mieszkaliśmy w jednej miejscowości, Kondi odprowadził mnie i pożegnaliśmy się.
W piątek się nie widzieliśmy lecz ciągle do siebie pisaliśmy, cały dzień i noc. W sobotę Konrad nie napisał, myślałam, że po prostu się nawalił i nie dał rady a w niedziele przespał dlatego też nie napisał. W poniedziałek i wtorek nie było go w szkole, zaczęłam się martwić. W środę byłam w szkole tylko pare lekcji bo poszłam grać na gitarze niepełnosprawnym. Gdy wracaliśmy całą grupą zobaczyłam go, uciekał z lekcji i szedł do domu, widział mnie ale poszedł. W czwartek nie dałam rady, tęskniłam i napisałam sms bo znowu go nie było w szkole. Więc napisałam co się stało, a on odpisał, że nic więc wytłumaczyłam mu, że się martwię i tęsknie lecz on odpowiedział tylko, że to miło, a to przecież nie było w jego stylu. Następny dzień znów był cichy, może to i lepiej. W piątek byłam u przyjaciela, przeglądaliśmy fejsa gry natrafiliśmy na post, że mój Kondziu jest w związku z o rok starszą Agatą. Zatkało mnie, wyszłam z domu Łukasza (mój przyjaciel) i poszłam do siebie, do pokoju.  Takie coś spotkało mnie pierwszy raz a bolało jak cholera. Widziałam jak ludzie się tną, by sobie ulżyć. Chciałam się wyładować, dać upust emocjom. Pobiegłam do garażu, chwyciłam żyletkę, wróciłam do pokoju, usiadłam na podłodze. Długo się zastanawiałam, ale nie żałuje, wtopiłam ostrze w nadgarstek, wolałam czuć ból niż słyszeć ten szum w głowie i czuć tą wściekłość. Na drugi dzień powtórzyłam cięcie. Na trzeci dzień usiadłam na fotelu i chciałam dać upust emocjom we mnie, zanurzyłam żyletkę głębiej niż kiedykolwiek, za głęboko. poczułam, że odlatuje, przestraszyłam się.
Wróciłam, obudziłam się w sporej kałuży krwi, założyłam gazę i przykryłam frotką by nikt nie widział ran, nie widział, że cierpię, że jestem słaba. Przestraszyłam się i więcej nie sięgnęłam po żyletkę. 
Gdy poszłam do szkoły nie wiedziałam co mam robić za każdym razem gdy go widziałam, więc go unikałam a jeżeli już był w pobliżu pokazywałam, że jest mi obojętni, ale tak nie było. Dwa tygodnie później Kondi zerwał z Agatą, w sumie to się nie dziwię bo jakoś nie okazywali sobie uczuć, po prosu ię mijali. Miesiąc później Kondi miał następną. Często widziałam go na mieście gdy szłam na dodatkowe zajęcia ale nigdy z dziewczyną, zawsze z kumplami.
Minęło pół roku od kiedy się pokłóciliśmy czy nie wiem jak to określić.Mamy koniec czerwca, nadchodziły wakacje, miałam nadzieje poznać kogoś nowego bo Konrad był mi już obojętny.
Znalazłam sobie z przyjaciółką Olą prace na wakacje, łuskałyśmy bób u mojego wujka. Pewnego dnia w pracy przyszedł do mnie sms, dy zobaczyłam, że jego nadawcą jest Konrad przeraziłam się. 
Ko: Hej.
Nic mu nie odpisałam i nie dla tego, że moje konto było puste ale nie chciałam z nim gadać. Po pięciu minutach dostałam następnego sms-a od niego.
Ko: Mam do ciebie sprawę :p
Znów go zlałam, ale pisał znowu.
Ko: Odezwiesz się do mnie?
Pożyczyłam od Oli telefon i odpisałam.
Ka: Co znowu ode mnie chcesz? Pisz na mój numer.
Ko: Napisz jak będziesz miała coś na kącie bo chce porozmawiać tylko z tobą. 
Gdy przyjechałam do domu poszłam do sklepu i kupiłam doładowanie, napisałam do niego. 
Ka: Co chciałeś?
Ko: Będziesz w sierpniu w domu? ;)
Ka: Tak ale po co ci to?
Ko: Dobra, widzę, że zawracam ci dupe. Jak będziesz chciała za mną pogadać to napisz.
Ka: Aha. Dzięki za info. Na pewno nie skorzystam.
Totalnie nie wiedziałam czego on ode mnie chce.
Ko: Przepraszam. Chcę się z tobą spotkać. 
Ka: Sorry ale ja nie mam takiej potrzeby.
Ko: Chce ci tylko wytłumaczyć.
Ka: Co, że zlałeś mnie? Że znalazłeś sobie lepszą dupe? Nie dzięki nie chce tego słuchać.
Ko: Przepraszam.
Jakieś 2 tygodnie później Kondi pisał do mnie na fb, nie wiem czemu z nim w ogóle gadałam, ale byłam dla niego chamska i mówiłam co myślę, ale rozmawiałam jak gdyby nic się nie stało. Znowu był uroczy. Pisałam z nim i kolegą Krzyśkiem. Krzysiek zapytał się mnie czy coś dla mnie znaczy. Nie, nie znaczył, nawet za bardzo go nie lubiłam. Zapytałam Kondiego jak by to napisał, a on powiedział, że to załatwi, napisał do Krzyśka, że ma się ode mnie odwalić, bo jestem jego ale żeby się na mnie nie obrażał. Kondi dostał za to ale też mnie rozbawił. Rozmawialiśmy jeszcze parę razy i kontakt znowu się urwał, ale to nic bo wiem, że nic do niego nie czuję.
Zbliżał się ok szkolny więc wiedziałam ,że muszę męczyć się jeszcze jeden rok i mijać się z nim na korytarzu. Na rozpoczęcie roku wystroiłam się, obrałam taktykę pt. "Patrz co mogłeś mieć ty cioto" czyli ubrałam się seksownie (Obcisła spódniczkę z bershki, bluzka ze stradivariusa wiązana na supełek na dole i trampki białe niskie converse).
Teraz Kondi do mnie pisze a ja mam go w dupie. Właśnie przez niego nie chce mieć na razie chłopaka.
Ps. No i mam jeszcze oprócz tego 4 chłopaków ( Zayn, Louis, Niall i Liam) i jednego męża Harrego, dzięki nim jestem całkowicie spełniona. *.* 
Jakoś nie jestem zachwycona tym opowiadaniem, może dla tego, że to prawda. Troche mnie to rozbawiło bo widzę jak się zmieniłam, ja i moje podejście do życia i chłopaków. Zostawcie mi jakieś komentarze albo coś miłego ^.^. Dzięki jeśli wytrwaliście i przeczytaliście do końca.

środa, 5 września 2012

I'm Yours

Ja i Harry. To już cały rok razem. Według znajomych i rodziny byliśmy stworzeni tylko dla siebie, też by mi się tak wydawało gdyby nie ostatni miesiąc.



Poznajcie historię mojego życia...


Rano obudził mnie krzyk dobiegający z dołu.
H: Kasia wstawaj! Gdzie są moje trampki?!
K: Harry, leżą koło sofy, daj mi spać.
H: Nie ma ich tam! Zejdź i mi je daj bo się śpieszę!
Wstałam, zeszłam na dół i trampki oczywiście leżały koło sofy. Harry nałożył je, zarzucił na siebie płaszcz i tyle go widziałam. Taki właśnie był ostatni miesiąc, Nie wiem gdzie podział się mój troskliwy, romantyczny, zabawny i zwariowany Hazza. Wiedziałam, że już nie zasnę a nie chciałam marnować dnia, postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki Tess.
K: Hej kochanie! Masz może chęć posłuchania mojego marudzenia i uzupełnienia garderoby?
T: Pewnie Kasia! Spotkajmy się za godzinę w tej kafejce na twojej ulicy. Najpierw pogadamy a później lecimy do galerii. 
Poszłam do łazienki by się umyć i zrobić coś z włosami, Nie miałam siły na wymyślanie jakiejś super "stylizacji", więc ubrałam szare dżinsy (http://idolo.pl/i/galeria/162/29/s2_122018.jpg), moje ulubione air maxy (http://www.tenisufki.eu/image/ficzer/2010/01/24/nike-wmns-air-max-90-neutral-greyclear-mint.jpg), zwykłą białą koszulkę z krótkim rękawem i ciepłą bluzę (http://www.xtremeshop.pl/obrazky/19837/bluza-animal-roxee-mint-mar-medium.jpg). Włosy i grzywkę wyprostowałam i upięłam w kucyk. Zostało mi jeszcze pół godziny więc zeszłam do kuchni żeby coś zjeść.Ostatnie 15 minut spędziłam na szukaniu mojej ulubione torby (http://www.nici.net.pl/png/upload/item/28561.jpg) i czapki (http://styl.fm/newsy/wp-content/gallery/akcesoria-cubus-jesienzima-20102011/cubus-02.jpg), Wyszłam z domu i zaraz do niego wróciłam po starą, czarną kurtkę (http://idolo.pl/i/galeria/123/19/s2_135291.jpg). Kafejka była jakieś 10 minut drogi z buta od mojego domu, więc założyłam słuchawki Hazzy na uszy i spokojnie szłam bo znałam ss i wiedziałam, że pewnie się spóźni. Miałam rację, gry doszłam do kafejki jej samochodu jeszcze nie było. Weszłam do środka a to co tam zobaczyłam po prostu mnie przeraziło. Przy jednym stoliku siedział Harry i lizał się z jakąś blond laską, a stolik dalej siedział Zayn i patrzył się w nich z uśmiechem na twarzy. Stałam tam parę minut i już miałam się obrócić i wbiec, ale z moich się wydarły się słowa:
K: Brawo Styles zrobiłeś to w wielkim stylu... A i tobie Zayn też pięknie dziękuje.
Po tych słowach wybiegłam a Harry zaczął mnie gonić ale nie miałam zamiaru stanąć i go słuchać. Widziałam, że Tess wjeżdża na parking, wskoczyłam szybko do saochodu.
K: Tess jedź stąd szybko!
T: Ale Harry biegnie...
 K: Jedź proszę.
Tess wyczuła, że coś się dzieje ale to akurat nie było trudne patrząc na moje zachowanie i łzy na policzkach. Popatrzyłam jeszcze w lusterko i zobaczyłam Harrego stojącego na środku parkingu, i on chyba płakał. Tess zawiozła mnie do siebie i powiedziała, że mogę zostać do kiedy tylko chcę. Harry dzwonił i pisał naście razy dziennie aż wyłączyłam telefon. Siedziałam w jednym pokoju przez tydzień ale zdałam dobie sprawę, że Tess też może chce być sama. Poprosiłam ją by pojechała ze mną do mojego starego domu i żebym mogła się spakować. Tess pożyczyła mi swoje ciuchy i pojechałyśmy. Miałam nadzieję, że Hazzy nie będzie w domu ale drzwi były otwarte. Po cichu przeszłam przez korytarz i stanęłam w pokoju. Niall, Zayn, Liam i Louis siedzieli i pocieszali kogoś na łóżku, to chyba był Harry, ale nie wiem bo kanapa była odwrócona tyłem a ten ktoś na niej leżał. Gdy stanęłam w salonie czwórka ucichła i patrzyła się na mnie z osłupieniem więc poszłam z walizką do sypialni. A, no tak zapomniałam wam powiedzieć, że poprosiłam Tess żeby zaczekała na mnie w samochodzie. Weszłam do sypialni, zgarnęłam ciuchy z szaf i niedbale wrzuciłam do walizki. Zeszłam do salonu gdzie dalej panowała cisza, tylko loczek siedział już na łóżku, ale chyba nie wiedział, że tu jestem bo gdy się odwrócił na twarzy miał zaskoczenie, poczucie winy i ból. Harry wstał więc szybkim krokiem ruszyłam do drzwi.
H: Kasia! Daj mi to wytłumaczyć!
K: Harry, wiem co widziałam.
Dalej szłam w stronę drzwi, lecz on nie odpuszczał.
H: Ale proszę cię tylko mnie posłuchaj.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak on strasznie wygląda, miał wory pod oczami, ciągle to samo ubranie i cały był... zaniedbany. Spojrzałam w jego piękne zielone oczy z których spływały łzy.
K: Harry boli mnie to co zrobiłeś. Daj mi czas bo nie wiem co mam zrobić. Narazie wyjeżdżam, jutro lecę do Polski. Nie wiem co będzie dalej.
Odwróciłam się i wychodziłam gry usłyszałam:
H: Przepraszam. Kocham cię.
Przytrzymałam się na chwilę, a łzy płynęły mi po policzkach. Nie potrafiłam z nim rozmawiać i wyszłam. Po drodze powiedziałam Tess co się stało i, że jutro wylatuje.Po powrocie do domu szybko coś zjadłam, spakowałam się  poszłam spać.
Rano Tess uparła się, że zawiezie mnie na lotnisko. Nie rozmawiałyśmy całą drogę, dopiero gry miałam wsiadać ona się odezwała.
T: Będę za tobą tęsknić. Dbaj o siebie i dzwoń do nie regularnie. Kocham cię.
K: Na pewno będę dzwonić. I liczę na świąteczną kartkę z Londynu. Dziękuje, kocham cię.
Mocno się uściskałyśmy i poszłam.
Podróż była krótka, może dlatego, że większość przespałam. Gdy wylądowałam na lotnisku czekali na mnie rodzice i siedemnastoletni przyjaciel Łukasz. Łukasza zawsze traktowałam jak o rok młodszego brata i cieszyłam się, że też po mnie przyjechał. Po drodze do domu, która trwała dwie godzin opowiedziałam im czemu wróciłam. Stwierdziłam też, że muszę się zapisać od nowego semestru do szkoły bo nie wiem jak sprawy pomiędzy mną a Hazzą się poukładają. Może już nie wrócę do Londynu.
Gdyby nie Łukasz to cały miesiąc przesiedziała bym w domu, a tak jak tylko wracał ze szkoły kazał mi pomagać sobie w lekcjach. Często chodziliśmy na spacery a później na świąteczne zakupy. Jetem mu wdzięczna bo dzięki niemu nie wpadłam w doła, choć znacznie schudłam.
Za tydzień wigilia. Mój stan znacznie się poprawił, zaczęłam tęsknić za Harrym i chciałam odebrać któryś z telefonów bo często do nie dzwonił, ale nie wiedziała bym co mam mu powiedzieć. Podczas przygotowania wigilii czasami mama pytała jak się czuje.  Lubiłam mówić jej o moim samopoczuciu bo wiedziałam. że moge jej ufać. Cztery dni przed wigilią przyszedł do mnie Łukasz. Siedzieiśmu w moim pokoju i rozmawialimy, zeszło na temat mojego ubioru na święta. Oboje stwierdziliśmy, że większość moich sukienek jest na mnie za zduża. We dwójkę wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do galerii, żeby poszukać mi kompletnego stroju. Cały zień biegaliśmy po sklepach ale naprawdę byłam zadowolona z tego co kupiliśmy. Gdy przyjechaliśmy do domu od razu ubrałam swoją nową beżową sukienkę, która podkreślała moją dość ciemną karnację, moje czarne szpilki i dodatki ( wyglądało to mniej więcej tak https://encrypted-tbn2.google.com/images?q=tbn:ANd9GcRC110bCR4BBiu_uxKz5JJfl0j8TrSGoj6PVUtGG32wJ6CF6HK_). Gdy poszłam do mamy by się pokazać była zachwycona. Dni poprzedzające wigilię spędziłam w kuchni pomagając mamie.
Nadszedł dzień wigilii, rodzina miała się zjechać o 18. Wstałam wcześniej by posprzątać w domu, ubrać choinkę i nakryć do stołu. Po 16 mama powiedziała mi, że dalej da sobie sama radę i, że moge się przyszykować. Najpierw wzięłam długi prysznic i umyłam głowę, wysuszyłam włosy, poszłam po sukienkę by później nie rozwalić sobie włosów przy wkładaniu jej. Moje dość długie, gęste brązowe włosy spięłam w ciasny kok, a oczy dość mocno podkreśliłam, poznokcie miałam już pomalowane na czarno bo zrobiłam to dień wcześniej. Do ubrania zostały mi tylko dodatki po czym zeszłam na dół bo akurat zjechała ię rodzina. Cieszyłam się, że mam koło siebie tle osób ważnych ale mnie, ale ciągle myślałam o Harrym, brakowało mi go. Złożyliśmy sobie życzenia, zjedliśmy wigilię i zaczęliśmy rozpakowywać prezęty gdy mama poprosiła mnie o wyjście do kuchni.
M: Kasia, mam dla ciebie specjalny prezent, który powinien niedługo dotrzeć. Ale jeżeli nie będzie ci on odpowiadał to wystarczy, że powiesz, okej?
K: Znając ciebie mamo pewnie będzie wspaniały.
Uśmiechnęłam się, pocałowałam ją w policzek i wróciłymy do salonu. Niecałe dziesięć minut później zadzwonił dzwonek, mama poszła otworzyć, wszyscy myśleliśmy, że to kolędnicy. Minęło perę minut gdy mama weszła do pokoju.
M: Mamy niezapowiedzianego gościa.
Uśmiechnęła się, popatrzyła na nie i wprowadziła do salonu Harrego. Stałam jak słup i patrzyłam na Hazzę, gdy ten uśmiechną się do nie i pomachał, nie wiedziałam co zrobić więc też odmachałam ale nie wiem co miałam na twarzy, uśmiech to raczej nie był. Harry przywitał się z rodziną i usiadł po przeciwnej stronie stołu. Siedzieliśmy sztywno. Loczek pochłaniał mnie wzrokiem, w którym było widać pożądanie a ja nie wiedziałam co zrobić. Po 10 minutach przeprosiłam rodzinę, wstałam i poszłam do pokoju.Stałam przy oknie i patrzyłam jak pada śnieg, musiałam pobyć chwile sama i pomyśleć co mam zrobić. Ktoś wszedł do pokoju. Wiedziałam, albo miałam nadzieję, że to Harry. Podszedł do mnie, objął mnie od tyłu i staliśmy tak. Brakowało mi tego uczucie i jego głosu, który przemówił:
H: Kocham cię.
K: Ja ciebie też Harry.
H: Przepraszam cię za to co zrobiłem. Pozwól, że ci to wszystko wyjaśnię.
K: Tu chyba nie ma co wyjaśniać. Dobrze, że jesteś przy mnie.
H: Nie. Jest co wyjaśniać bo zachowałem się jak tępy idiota. To było tak, że jakiś czas temu założyłem się z Zaynem i przegrałem, a nagrodą miało być to, że zrobię to co on zechce. W kafejce przypomniało mu się o mojej przegranej i mówił, że nie poderwę tamtej dziewczyny. Mówiłem mu, że tego nie zrobie bo mam ciebie i cię kocham.Truł mi dupę i zrobiłem to dla świętego spokoju.
Czułam, że nie skończy a bardzo chciałam w końcu go pocałować i po prostu rzuciłam się na niego. To było piękne, takie... nie do opisania.
K: Nie rób tego więcej bo nie chcę przeżywać znowu takiego piekła, dobrze?
H: Nigdy!
Patrzył mi się prosto w oczy. Kochałam ten wzrok i usta i wszystko co jego. Nawet ten głupi tekst.
H: No to chodź do mnie moja seksowna laseczko!
K: Tęskniłam za tobą Styles.
Następne dwie godziny leżeliśmy na łóżku, rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się jak dawniej. Harry wytłumaczył mi też, że był dla mnie wcześniej taki ostry bo często ścinali się z chłopakami co do nowej płyty.
O 12 poszliśmy na spacer. Gdy wróciliśmy mojej rodziny już, nie było. Harry został u nas do końca świąd. Po świętach ustaliliśmy, że razem wrócimy do Londynu.
29 grudnia wcześnie rano mieliśmy samolot. Z rodziną pożegnaliśmy się w domu bo wiedzieliśmy, że na lotnisku loczka dorwą fanki i nie będzie czasu. Faktycznie na lotnisku były fanki ale nie spodziewałam się, że tak mnie potraktują, bałam się krytyki a było przyjemnie, nawet parę dziewczyn zrobiło sobie ze mną zdjęcie, nie wiem po co ale głupio było mi odmówić. Lot minął szybko. Na lotnisku czekała na nas reszta One Direction. Gdy chłopcy nas zobaczyli rzucili się na nas i wyściskali, prócz Zayna, ten stał na boku, podeszłam do niego a on zaczął się tłumaczyć. Przytuliłam się do niego mocno.
K: Nic się nie stało Zayn. Już wszystko wiem.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko, a ten odetchnął z ulgą i mocno mnie przytulił, później przerzucił mnie przez ramię i tak poszliśmy do chłopaków. Następnego dnia spotkałam się z Tess. Moje życie wróciło do normy. Sylwestra spędziłam z One Direction, Tess i zaprosiłam Łukasza do Londynu, a ten został u nas do końca ferii świątecznych.


Jestem z Harrym do dziś.Kocham go. Mamy nadzieję się pobrać.




Jeżeli przeczytaliście proszę o zostawienie komentarzy. Chcę wiedzieć czy ktoś to czyta, czy mu się podoba i czy mogę myśleć o następnych historiach. Dzięki z góry. Kasia.